Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Czw 15:13, 13 Wrz 2018    Temat postu: as

-Opuscic tunel!

Przerwano walke. Wszyscy, manicure kabaty
ludzie z Crydee, jak i Tsurani, uciekali przed ogniem. Saperzy nieprzyjaciela dobrze wiedzieli, ze nie majac czym ugasic plomieni, stracili juz tunel bezpowrotnie i teraz ratowali sie ucieczka.

Duszacy dym wypelnial powoli ciasna przestrzen. Zolnierze zaczeli gwaltownie kaszlec. Z oczu ciekly strumienie lez. Arutha biegl za Amosem. Nie zauwazyli wylotu bocznego korytarza i po chwili znalezli sie w piwnicy. Umorusani krwia i ziemia zolnierze lezeli na posadzce kaszlac i dyszac ciezko. Gdzies pod ziemia rozlegl sie gluchy grzmot. Z otworu buchnal klab dymu i masy powietrza. Okopcona twarz Amosa rozjasnil usmiech.

-Stemple sie zawalily. Przejscie zamkniete. Arutha sztywno pokiwal glowa. Ciagle nie mogl zlapac tchu. W glowie krecilo mu sie od dymu i niedostatku powietrza. Ktos podal mu kubek wody. Wychylil jednym haustem. Piekacy bol w gardle ustapil nieco. Carline stanela przed nim.

-Nic ci nie jest? - spytala z troska. Kiwnal glowa. Rozejrzala sie dookola.

-Gdzie Roland? Arutha pokrecil glowa.

-Tam w dole nic nie bylo widac. Czy byl w tunelu? Zagryzla mocno dolna warge. Skinela bez slowa glowa. Ogromne, niebieskie oczy zaszklily sie lzami.

-Mogl wyjsc z tunelu na dziedzincu. Trzeba sprawdzic. Wstal i w towarzystwie Amosa i Carline poszedl schodami na gore. Wyszli z zamku. Pierwszy napotkany zolnierz zameldowal, ze atak na mury zostal odparty. Arutha przyjal raport. Okrazyli zamek i znalezli sie przy szybie do tunelu. Na trawie lezeli zolnierze. ganbanyouku
i pluli, usilujac pozbyc sie z pluc gryzacego dymu. W powietrzu unosila sie smierdzaca mgielka. Z otworu bil ciagle slup ciemnego dymu. Pod stopami poczuli kolejne tapniecie pod ziemia. W poblizu muru ziemia lekko sie zapadla.

-Roland! - krzyknal Arutha.

-Tutaj, Wasza Wysokosc. - Uslyszeli w odpowiedzi okrzyk jednego z zolnierzy.

Carline wyskoczyla do przodu jak z procy. Dobiegla do lezacego na ziemi Rolanda przed bratem. Zolnierz, ktory zawolal ich, opatrywal Rolanda. Chlopak mial zamkniete oczy i byl blady jak plotno. Z boku saczyla sie krew.

-Kilka ostatnich metrow musialem ciagnac go po ziemi, Wasza Wysokosc. Szedl i nagle upadl nieprzytomny. Z poczatku myslalem, ze to przez dym, ale potem zobaczylem rane.

Carline objela glowe lezacego. Arutha przecial szybko skorzane paski pancerza na piersi i rozdarl bluze. Po ogledzinach usiadl na pietach.

-Nic mu nie bedzie. To plytka rana.

-Och, Roland - szepnela cicho Carline. Powieki lezacego rozchylily sie, a na ustach pojawil sie slaby usmiech. Mowil z trudem, ale probowal nadac glosowi wesoly ton.

-A coz to? Mozna by pomyslec, ze mnie zabili.

-Ty potworze bez serca - powiedziala dziewczyna. Potrzasnela nim delikatnie, lecz nadal trzymala jego glowe w ramionach i usmiechala sie miekko.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group